czwartek, 2 stycznia 2014

Kochankowie Samotności rozdział 1

Jestem bardzo podekscytowana, że w końcu wstawiam ten rozdział. Mam nadzieję, że polubicie moich bohaterów.
Noty będą mniej więcej dodawane raz na tydzień. Mam nadzieję, że będziecie jednak komentować. 
Betowane przez Mariko.
Pozdrawiam. A.


Siedział wściekły w barze. Pił by zapomnieć o swoim głupim kochanku, który po raz kolejny doprowadził go do szału. Po co w ogóle jeszcze się łudził, że coś z tego będzie? Czy on go w ogóle kochał?
Luis wątpił w to z każdą chwilą coraz bardziej. Wszystkie flirty jego partnera, przy nim oczywiście, czekanie w domu z obiadem, kiedy on był na piwie z kumplami, ciągły brak dotyku i tylko sprzątanie, gotowanie, prasowanie, nieważne, czy był zmęczony po pracy czy nie... A gdzie jego czas wolny? Zabawa, relaks? Gdzie jego wyrozumiałość? Gdzie czułość, której tak bardzo mu brakowało?
Dopił resztę piwa duszkiem i zamówił następne u barmana. Był już mocno wcięty, nie zauważył nawet faceta, który podszedł do niego i się przysiadł.
- Witaj... - Zagadnął.
- Cześć... - Odparł Luis.
- Co taki przystojniak robi sam w takim miejscu? Ciężki dzień?
- Raczej głupi kochanek. - Wypalił chłopak prychając jak wściekły kot.
- Może chciałbyś o nim na chwilę zapomnieć, co?

Obudził się w nieswoim łóżku. Mocne światło nie dawało spokoju jego skacowanej głowie. Z trudem rozejrzał się próbując przypomnieć sobie gdzie jest i jak się tu znalazł. Po chwili zauważył mężczyznę, którego poznał poprzedniego wieczoru w barze.
- O... już się obudziłeś... - Powiedział z nutką ironii.
- Co się stało...? - Zapytał, nie dostrzegając jeszcze, że jest nagi.
- Jak to co? Uprawialiśmy gorący seks. Muszę Cię pochwalić złotko, jesteś cholernie namiętny. Twój partner dużo traci tak Cię zaniedbując...
- Co...? - Jęknął, nie pamiętał z tej nocy niczego, nie mógł uwierzyć, że oddał się innemu mężczyźnie, nawet po pijanemu...
- Nie bądź taki zaskoczony Luis... Ja niestety muszę już iść... Jakbyś chciał jeszcze kiedyś powtórzyć nasze igraszki, zadzwoń. - Podał mu wizytówkę i wyszedł, zostawiając załamanego mężczyznę samemu sobie. Musiał stąd wyjść, zadzwonić do szefa, zwolnić się z pracy i przemyśleć sobie wszystko.
Do domu dotarł pół godziny później, zastając swojego kochanka opartego o framugę.
- Gdzie się szlajałeś?
- A co Cię to? Zabrakło sprzątaczki? - Odgryzł się chłopak.
- Tylko do tego się nadajesz Luis.
- Spieprzaj Darren. - Poczuł na sobie wzrok partnera, który już zdążył zauważyć malinkę na jego szyi. I od razu zrozumiał. Chwycił za łokieć wymijającego go w drzwiach mężczyznę i warknął.
- Zdradziłeś mnie?! - Podniósł głos, prawie krzyczał.
- Daj mi spokój!
- Zrobiłeś to Luis?! - Naciskał.
- TAK! - Odkrzyknął mu młodszy kochanek. - Tak, zdradziłem! Zadowolony? Od dawna mnie nie dotykasz, traktujesz jak sprzątaczkę, praczkę i kucharkę w jednym! Kiedy Ty sobie flirtujesz i pijesz piwo z kumplami w pubie, ja czekam z obiadem mając nadzieję, że wrócisz i zauważysz moje starania! A Ty tylko masz wymagania i pretensje!
- Sam się zgodziłeś na taką rolę! - Wycedził mężczyzna. - Brzydzę się Tobą! - Dodał na koniec i wypuszczając jego rękę z uścisku, wszedł do pokoju trzaskając drzwiami. Chłopak ukrył twarz w dłoniach. To nie tak miało być, nie chciał tego. Przecież nie wiedział, że tamtej nocy zrobi coś takiego...
W łazience przyjrzał się swojej szyi. Rzeczywiście ten drań, którego imienia nie znał, naznaczył go, jak swojego. Nie miał do tego prawa! Szatyn musiał szybko zmyć z siebie ten zapach i nie do końca chciany dotyk, którego nawet nie był w stanie sobie przypomnieć. Prysznic jednak nie przyniósł mu ukojenia tylko dodatkowe łzy. Zawsze płakał, kiedy działo się coś złego, nie potrafił, tak jak inni mężczyźni, zatrzymywać bólu i emocji w środku.
W tym samym czasie Darren chodził wściekły po pięknym pokoju o zielonych ścianach (podobno kolor uspokajający, ale na niego akurat niezbyt działał). Telepało go od środka. Myślał tylko o jednej rzeczy.
Prawie od razu rzucił się do szukania toreb Luisa, by jak najszybciej spakować jego rzeczy. Nie wyobrażał sobie dalszego życia z nim, z tym niewiernym kochankiem. Nie zwrócił uwagi na szatyna, gdy ten wyszedł z łazienki i udał się do kuchni, gdzie przesiedział kilka godzin pogrążony w myślach i poczuciu winy. Właśnie w ciągu tego czasu zdołał wszystko poupychać do kilku walizek. Potem wystawił je do przedpokoju i zawołał go.
- Co jest? - Zapytał zdezorientowany. - Co to za rzeczy?
- Twoje... wyprowadzasz się stąd. - Powiedział dobitnie. - Masz 20 minut na zamówienie sobie taksówki. Wynoś się z mojego mieszkania.
- O czym Ty…?
- Spakowałem wszystko twoje rzeczy, której przyszły mi na myśl. Resztę odeślę do Twojej siostry... - Nie zaszczycając go nawet spojrzeniem zamknął się w łazience.
- To nie tylko moja wina ! - Krzyknął za nim młodszy. - Nie słuchał go. Chciał, żeby Luis stąd zniknął. Nienawidził zdrad, nie ważne jak źle było w związku. Tego nie potrafił nigdy wybaczyć, lecz mimo wszystko jego serce… bolało.
Po drugiej stronie drzwi stał zszokowany mężczyzna. Nie miał pojęcia, co teraz ze sobą zrobić. Najwidoczniej Darren postanowił wreszcie się go pozbyć. Owszem, popełnił błąd, wielki i bolesny, jednak nie zasługujący na aż tak drastyczne metody. Bardzo dbał o starszego kochanka i starał się ze wszystkich sił by ich związek jakoś funkcjonował. A teraz został wyrzucony. Tak po prostu. Zawinił, ale w tym momencie krzywdy zostały wyrównane. Tak mu się przynajmniej wydawało. Nie widząc innego wyjścia, zadzwonił po taksówkę i w ciągu 20 minut zniknął z mieszkania Darrena Cartera, teraz już eks-chłopaka.
Siedząc w taksówce, obejmując swoje kolana ramionami, zastanawiał się jak wytłumaczyć siostrze tak nagłą wizytę i przymus zamieszkania u niej. Nie miał własnego mieszkania. Nie musiał, bo wcześniej mieszkał z Darrenem, a teraz wszystko się zmieniło. Jak dojdzie do siebie (jeżeli mu się to wogóle uda) będzie musiał rozejrzeć się za jakąś klitką. Jednak wszystko zeszło na drugi plan, zasłonięte przez ból i złamane serce, które nie będzie łatwe do poskładania. Minęło kolejne 15 minut. W końcu dojechał pod piękną willę jednorodzinną, w której się wychowywał. Zapłacił taksówkarzowi i zabrał swoje bagaże. Stanął pod drzwiami, zadzwonił dzwonkiem. Nie musiał tego robić, jednak tym razem bardzo chciał. Otworzyła mu śliczna czarnowłosa kobieta, uśmiechająca się troskliwie. Od razu wpuściła brata do środka.
- Hej... - Zaczął niepewnie.
- Cześć Słoneczko. Daj, pomogę Ci. - Wzięła od niego dwie torby i zaniosła je do salonu. - Jak się czujesz, kochanie? - Zapytała kiedy Luis do niej dołączył.
- Niezbyt dobrze... - Zaczął. - Posłuchaj... mógłbym tu… zamieszkać? Chociaż na kilka dni, no, może tygodni. Muszę sobie to wszystko poukładać.
- Oczywiście Skarbie. Opowiedz mi wszystko, ale może najpierw byś coś zjadł, albo chociaż się napił? - Patrzyła na niego smutnymi oczami. Coś naprawdę złego musiało się stać jej bratu, skoro był tak roztrzęsiony z zapuchniętymi oczami, przeraźliwie nieszczęśliwy.
- Sami... Ja... ja go zdradziłem... upiłem się wczoraj w barze i zagadnął mnie jakiś facet... i.. tak wyszło... Czuję się tak okropnie. Chciałbym się zapaść pod ziemię.
- Spokojnie... Luis, znam Cię całe życie. Wiem, że nie jesteś typem, który wskakuje do łóżka na każde skinienie. Mów od początku, co się stało...
- W moim związku z Darrenem od dawna źle się działo. - Usiadł, ciężko wzdychając. - W sumie to trochę też moja wina. Dałem z siebie zrobić gosposię... On mnie nie dotykał, flirtował z innymi na moich oczach i nie tylko. Kiedy ja na niego czekałem, on wcale nie spieszył się z powrotem do domu. Ja musiałem harować, żeby był zadowolony, a jemu cały czas nic nie pasowało. Starałem się, lecz nie umiałem dostrzec przepaści miedzy nami. Kłótnie nie dawały rezultatu. W końcu chciałem wyrzucić z siebie frustrację, więc poszedłem do baru i wypiłem trochę za dużo... resztę już znasz.
- Jak Darren zareagował?
- Wściekł się, spakował moje rzeczy i wystawił je na korytarz z tekstem „masz 20 minut by zamówić taksówkę”. Co miałem zrobić? Nie było i nie ma już czego ratować.
- Oh, rozumiem kochanie. Co teraz zrobisz?
- Przezimuję trochę u Ciebie, jeśli nie masz nic przeciwko, będę więcej pracował i kupię sobie swoje mieszkanie. Ale na początek muszę nauczyć się żyć ze świadomością, że nie jesteśmy już razem.
- Luis.. wiesz, że to nie tylko Twoja wina? Z tego co mówisz, nie zależało mu na waszej relacji. Wziął ją za pewną i przestał się starać. - Westchnęła. - Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć, a teraz lepiej zjedz coś i posiedzimy przy herbacie, dobrze?
- Dobrze, ale najpierw chcę zanieść torby…
- To poczeka, chodź... - Pociągnęła go do kuchni.

Kilka kilometrów dalej pewien bardzo wzburzony mężczyzna siedział w pubie z kuzynką i wylewał swoje frustracje. Oczywiście opowiadając swoją wersję historii i całkowicie pomijając złe traktowanie swojego eks-kochanka.
- Zdradził mnie! Rozumiesz? Puścił się z innym facetem! - Warczał wściekle.
- Rozumiem, że jesteś na niego zły, ale czy wyrzucanie go było najlepszym pomysłem? Zdradę da się wybaczyć. -Westchnęła dziewczyna.
- Ja nie będę mu wybaczać niczego! Rozwalił naszą relację, to wszystko jego wina! - Prychnął.
- Darren... posłuchaj mnie uważnie. Sam nie byłeś święty, nie traktowałeś go jak partnera, tylko jak służącego. Przecież oboje to wiemy...
- Ale to nie usprawiedliwia tego co zrobił! - Wycedził przez zęby. Jego szare oczy nabrały kolory stali, zwężając się niebezpiecznie.

Nastał wieczór, moment w którym wiele problemów przeżywa się bardziej i mocniej. Tak było w przypadku Luisa. Właśnie wtedy zawsze popłakiwał wyrzucając sobie różne rzeczy. Teraz mógł do listy dołujących wydarzeń dodać bolesne rozstanie poprzedzone zdradą, której nawet nie pamiętał.
Siedział przy oknie, a brązowe włosy zasłaniały mu twarz. Jakby przyjrzeć się bliżej jego osobie, można by dojrzeć ślady łez na policzku, zapuchnięte oczy oraz czerwony nos. Koc na ramionach chronił go przed zimnem. Gdyby jego stan emocjonalny mógł być opisany przez pogodę, była by to szarobura ulewa, mimo że za oknem kończył się właśnie piękny, słoneczny, ciepły, letni dzień. Jego złamane serce dawało o sobie znać, wylewając ze swojego wnętrza żal i niepochamowaną tęsknotę. Chłopak był przekonany, że nie wytrzyma tych tortur, które z minuty na minute stawały się coraz większe.
Wiele godzin minęło zanim zasnął bardzo niespokojnym, pełnym koszmarów snem. Budził się wiele razy, a w każdym śnie widział Darrena, jego zimne, stalowe oczy, i słyszał jego głos… „Wynoś się…”

Druga połowa serca Luisa też nie spała najlepiej. Duma i zaciętość nie pozwalały mu pokazać smutku i zranienia sprawionymi poczynaniami byłego kochanka. Jedna rzecz, która mu pomagała chociaż na chwilę, to świadomość, że nie musi przebywać z Darrenem pod jednym dachem, ani tym bardziej w jednym łóżku.
Ranek dla Darrena przyszedł za wcześnie, jednak nie było rady, musiał wstać do pracy. Zwlókł się z łóżka i postanowił zrobić sobie kawę. Idąc do kuchni rozejrzał się. W mieszkaniu było dziwnie cicho pusto. Dopiero po chwili wróciły do niego wspomnienia wydarzeń z poprzedniego dnia. Westchnął stawiając czajnik na kuchenkę. Poszedł do łazienki i spojrzał na swoje odbicie w lustrze w lustrze...

- Wyglądasz jak gówno, Carter... - Pierwsze co mu się rzuciło w oczy to brak pasty na szczoteczce do zębów. Luis zawsze to robił, nieważne czy miał na popołudnie, czy na rano. Specjalnie wstawał, by zrobić mu śniadanie, pachnącą kawę i wybrać krawat, który najlepiej pasował do koszuli i garnituru. Teraz mężczyzna musiał robić to sam... Szare oczy zwęziły się gniewnie, a mycie zębów trwało zadziwiająco krótko, tak samo jak prysznic. Posiłek przygotowywał sobie dłużej, niż zwykle robił to jego były partner. Jajecznica i wymagania względem niej, były dość czasochłonne. W końcu po kilkunastu minutach jadł spokojnie czytając gazetę. Ubrał się nie mogąc dobrać siebie krawatu. Bardzo go sfrustrowało, bo wcześniej nie musiał przywiązywać do tego wagi, a teraz niestety się to zmieniło. Po godzinie pełnej złości i wulgarnych słów lecących na prawo i lewo wyszedł do pracy zastanawiając się, czy się spóźni oraz jak wytłumaczy się z tego swojemu starszemu bratu. 

10 komentarzy:

  1. Zacznę od początku. Nie ma tu zupełnie opisu Luisa, lubię wiedzieć choć pobieżnie jak wygląda bohater.
    Po tej scenie właściwie nie wiadomo do końca czy coś między Luisem a nieznajomym zaszło. Chłopak był bardzo pijany i nic nie pamięta.
    Darren najwyraźniej inną miarą mierzy siebie, a inną kochanka. Kawał drania z niego i tyle.
    Luisa mi trochę żal, ale nie jest bez winy. Dał z siebie zrobić darmowego gosposia i wejść sobie na głowę Darrenowi. Dobrze, że siostra go przygarnęła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie to cała historia mi się podoba :) Ale faktycznie brak opisów bohaterów, wypadałoby na wstępie zaznaczyć kto jak wygląda i jak znacznie obaj mężczyźni sie różnią.
    Akcja dość szybko sie toczy, spotkanie Luisa i nieznajomego, nadaje tutaj nuty tajemniczości. Co jest świetne, gdyż czytelnik nie ma pewności co dokładnie sie wydarzyło.
    Darren to dupek i go nie znoszę...
    Pan tajemniczy(tak będę go nazywać) sam w sobie jest zagadką, mam nadzieje, że on i Luis ponownie sie spotkają. Czuję, iż on odmieni życie Luisa...
    Zdecydowanie będę zaglądać tu częściej,
    Weny kochana ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabłąkałam się tutaj w poszukiwaniu jakichś ciekawych opowiadań i absolutnie nie jestem zawiedziona. Jeju, tak mi szkoda Luisa, Darren jest takim dupkiem...Mimo to mam nadzieję, że między nimi się ułoży, jeśli obaj dostaną porządną lekcję :D Śmiesznie by było, gdyby tajemniczy mężczyzna z baru próbował im właśnie taką lekcję dać... Będę wpadać czytać kolejne rozdziały, a jeśli masz ochotę to zapraszam na hell-of-fortune.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nienaturalne dialogi, groteskowe postacie, zero realizmu, nietrafione porównania, styl pisania dziecinny. Praktycznie żadne opowiadanie nie trzymało sensownego poziomu.
    Twoje opowiadania zabijają nieprzemyślane i bezsensowne zdania typu "Przezimuję trochę u Ciebie, jeśli nie masz nic przeciwko, będę więcej pracował i kupię sobie swoje mieszkanie" to przeciw czemu ta osoba ma nie mieć nic przeciwko, że będzie więcej pracował i kupi sobie mieszkanie, czy że przezimuje. Kuriozalne zresztą jest kupno mieszkania po jednym przezimowaniu. Nic tak poważnie się kupy nie trzyma w tych Twoich opowiadaniach, podobnie jak w przytoczonym zdaniu. Takich "Kwiatów do kożucha" jest gigantyczna ilość. Podziwiam twoich fanów, za cierpliwość czytania tak niedopracowanych tekstów. Produkujesz tylko duże ilości badziewia, może lepiej byłoby napisać zdecydowanie mniej a coś lepszego gatunkowo. Zmień również tematykę Twoja znajomość stosunków (w sensie relacji a nie seksu) m-m jest żenująco słaba. Może napisz coś z własnego podwórka, czyli jakieś opowiadanie dla nastolatek.

    Pozdrawiam, życząc opamiętania i sukcesów w ogromnej pracy, jaka Cię czeka nad poprawą stylu pisania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może moje opowiadania są na niskim poziomie, ale wkładam w nie całe serce. Dodam tylko, że nie jestem nastolatką. Nie wnioskuj wieku po stylu pisania, łatwo można się pomylić.

      Usuń
    2. W pewnym stopniu zgadzam sie z przedmowca.
      Jednak moja zasada, ktorej sie trzyma, jest ,, Pisz konstruktywma krytyke , bez obrazania''.
      Przyznaje, ze robisz bledy ortograficzne, piszesz nieprzemyslanie , ale widac , ze wkladasz w to duzo serca.
      Lubie twoje opowiadanis, bo sa fajne i sztucznosci w niej nie widze. Kairodztwo jest normalne w tym swiecie, klotnie partnerow tez, ale przyznaje, ze prawoe zawsze wszystko konczysz seksem. I to mi sie nie podoba.
      Opowiadanie zaczyna sie dosc interesujaco. Mam nadzieje, ze chlopcy sie pogodza. Czekam na nastepny rozdzial o zycze duzo weny.
      Pozdrawiam


      Damiann

      Usuń
    3. Panie Piotrze, nie zgadzam się z ani jednym słowem. Widać że mam do czynienia z osobą która nigdy niczego nie napisała. "nieprzemyślane i bezsensowne, nienaturalne, groteskowe, postacie, zero realizmu, nietrafione porównania, Istnieje coś takiego jak fikcja literacka! Opowiadanie aby było dobre musi mieć na siebie pomysł a Ty A ewidentnie na tę historię masz pomysł. Pojawiające się błędy można wyeliminować, nikt nie jest perfekcyjny. Prosty styl pisania? To opowiadanie mające dotrzeć do każdego a nie poemat na nagrodę nobla. Przy takich wymaganiach polecam lekturę Pana Tadeusza! Choć zapewne i jemu coś by pan wytknął

      Nie przejmuj się krytyką, piszesz ciekawe historię i to jest najważniejsze. Bardzo podoba mi się historia Luisa i Darrena. Kilka razy przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem jak fajnie rozwija się akcja. Wielkie gratulacje, dużo weny i odwagi :)

      Usuń
  5. Witam,
    och jak mi żal Luisa..... choć można powiedzieć, że po tej scenie między Luisem, a tym nieznajomym nie wiadomo czy do czegoś doszło..... przecież był bardzo pijany i nic nie pamięta... z Darrenna to wielki drań... Darren zupełnie inną miarą mierzy siebie, a inną kochanką....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiesić Louisa za zdradę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Okay, one-shoty się szybko przeczytało. Odpuściłam sobie komentowanie... I dobrze, gdyż i tak zarwę nockę na czytanie!
    Podoba mi się tematyka, którą wybrałaś. Wydaje się ona być bardzo poważna, dojrzała i trudna. Najpierw spodziewałam się, że panowie zostaną wplątani w trójkąt miłosny. Chociaż... jeszcze wszystkiego mogę się spodziewać, prawda?
    Brak opisów wyglądu bohaterów, ale mi to nie przeszkadza. Mam bujną wyobraźnię, zatem potrafię sobie wyobrazić Louisa i jego panów.
    A teraz się skupiam na fabule... Hm... Ja sama wolę pisać yaoi z dużą dawką fabuły i szybkiej akcji, a tutaj widzę ładniutki obyczaj. Zdecydowanie Darren nie jest idealnym partnerem, jednak zdrada Louisa nie powinna zostać zapomniana. Prawdę mówiąc, obaj mają trochę racji. Najmądrzejsze są tutaj chyba panie. Moim zdaniem powinni porozmawiać. Teraz obaj cierpią... i tęsknią. Pewnie wkrótce zechcą się spotkać. Skonfrontują się... I może pogodzą...
    Gorąco pozdrawiam i zmykam czytać ciąg dalszy!!!

    OdpowiedzUsuń

Bez chamstwa i jadu poproszę.