Zapraszam na rozdział, niestety nie betowany tym razem, bo mojej bety nie ma teraz na Internerach. Także, jak tylko się pojawi i zbetuje, to podmienie rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Przepraszam, że ostatnio jest taki przestój, ale mam dużo rzeczy na głowie.
Postaram się to nadrobić. Ale dla pocieszenia, ten rozdział ma aż 10 stron.
Zapraszam do komentowania.
A.
Dobre piętnaście minut spędził pod prysznicem, zastanawiając się, co mógłby zrobić, by wreszcie zbliżyć się do Charliego,nie wychodząc na napalonego smarkacza, jakich pewnie pełno wokół niego krążyło. Ładnie wykrojone usta nęciły, piękne lśniące włosy zachęcały do zatopienia w nich palców, ciało wabiło, by się tulić i łasić na potęgę do silnych i twardych mięśni. Na co dzień wyglądał równie dobrze jak w telewizji. Po kolejnych minutach rozmyślania o nim, wpadł na pewien pomysł. Jeśli się powiedzie, kelner nie musiałby zaczynać krępującej dla niego rozmowy o uczuciach. Nigdy nie potrafił bowiem rozmawiać na tego typu tematy. Wolał pokazać to, czego nie umiał ubrać w słowa. Samo przebywanie u aktora ułatwiało mu sytuację w pewnym stopniu, ponieważ byli ze sobą praktycznie cały czas. Nie musiał zastanawiać się, czy mężczyzna zaprosi go na kolejną randkę, czy przyjdzie tym razem porozmawiać z Luisem, czy w ogóle się pojawi. Zwłaszcza po sytuacji, jaka miała miejsce z Rupertem Balticiem, którego nadal miał ochotę zabić, za znieważenie.
Wyszedł z łazienki ubrany w piżamę, zastanawiając się i wręcz mając nadzieję, że Davis wziął tę jedną, jedyną rzecz z mieszkania, którą potrzebuje do zrealizowania swojego planu, zanim ten mu ucieknie. Prawie od razu zaczął przeszukiwać swoją torbę w poszukiwaniu niesamowicie obcisłych rurek, które rzadko kiedy nosił. Kiedy je znalazł, ku swojej uldze, rozejrzał się za ulubioną bluzką z długim rękawem, w kolorze czerni. Była bardzo wygodna, jednak nie zakrywała tych części ciała, które Felix chciał wyeksponować. Szybko włożył ciuszki i ułożył swoje lśniące włosy. Po chwili przejrzał się w lustrze.
-Jesteś gotowy na podbój aniele -zaśmiał się do siebie, robiąc kokieteryjną minę i skierował się do salonu. Zapomniał o jednym małym, drobnym szczególe... Dlaczego właściwie nie ubierał tych spodni. Na początku może i były wygodne, jednak po kilku momentach stawały się zbyt opięte i ledwo dało się w nich oddychać.
Charlie podłączał akurat kabel do telewizora plazmowego, kiedy w pomieszczeniu pojawił się towarzysz. Brunet uśmiechnął się do siebie, ponieważ miał wreszcie okazję do wykonania jakiegoś kroku w stronę blondyna. Powoli się podniósł i.. zamarł. Przed nim stał istny cud natury. Niesamowicie zgrabne nogi w bardzo opiętych rurkach, wyeksponowane krocze, pomimo dłuższej czarnej bluzki i zapewne piękna i zgrabna pupa, która była dla niego w tej chwili nie widoczna. Rozchylone usta kusiły a włosy ładnie dopełniały całość. Po prostu ideał. Z kolei aktor, któremu podczas walki z kablami zrobiło się ciepło, pozbył się swojej koszulki i świecił przed chłopakiem nagim, opalonym i muskularnym torsem. Fel nieświadomie oblizał usta, widząc ukochanego w takim wydaniu. Jego rozum nagle odmówił posłuszeństwa a cała krew odpłynęła w jedno miejsce. Zanim się zorientował, gapił się bez najmniejszych oporów, jego penis zaczął reagować. Szatańskie rurki wiecznej zagłady robiły się coraz ciaśniejsze, on jednak stał jak zahipnotyzowany. Nie uszło to uwadze aktora. Uniósł jedną brew do góry, sam korzystając z okazji by popatrzeć. Między nogami kelnera nagle znajdowało się bardzo ciekawe widowisko. Bardzo ciasne spodnie, uciskające coraz to większą erekcję. Brunet domyślał się, że musiało to boleć coraz bardziej, jednak uparciuch nie reagował. W końcu [odniósł wzrok i obaj popatrzyli sobie prosto w oczy.
-Jak się czujesz? -zapytał w końcu Davis, sam zaczynając się podniecać. Jeszcze chwila a rzuciłby się na drugiego niczym tygrys na antylopę.
-Em.. lepiej. -skrzywił się, ponieważ było bardzo nie wygodnie, jednak nie chciał dawać za wygraną. Był zdeterminowany, żeby przełamać lody między nim a mężczyzną, dlatego musiał pomęczyć się jeszcze trochę. Jednak jego ciało nie dawało za wygraną a erekcja pulsowała boleśnie, odprowadzając go to do coraz większego szału. Charlie ruszył spokojnie do kelnera patrząc mu w oczy. Robił to powoli, jak najspokojniej potrafił. Nie chciał spłoszyć ptaszyny, a w głowie układało mu się nagle bardzo jasne działanie. Kiedy stanął przy nim, dotknął delikatnie krocze chłopaka, wciąż patrząc mu głęboko w oczy. Przejechał palcem po jego całej długości i w końcu znalazł suwak; zaczął odpinać najpierw guzik a potem zamek bardzo powoli, oblizując usta. Rozkoszował się tą chwilą, oraz słodkimi rumieńcami kelnera, który najwyraźniej zapomniał, jak się oddycha. Po chwili brunet pogłaskał leniwie bok uda blondyna i bez ceregieli wsunął ręce pod rurki kładąc je na pośladkach i ściskając mocno. Fel, który wcześniej nie wydał z siebie żadnego dźwięku, pisnął z zaskoczenia i zażenowania, a jego twarz zrobiła się czerwona jak dorodny pomidor.
Tyłeczek chłopaka wydawał się niesamowicie apetyczny, a materiał zbędny, dlatego kiedy tylko przestał go ściskać, jednym szybkim ruchem zsunął z niego spodnie. Dzięki temu Felix odsunął się od niego i ściągnął szybko rurki, po czym zawstydzony uciekł do pokoju, nie patrząc na mężczyznę. Charliego zdziwiło takie zakończenie sytuacji. Miał nadzieję, na jakiegoś całusa choćby za pomoc, a ten uciekł jak przestraszona dziewica.
Kilpatrick usiadł na łóżku, próbując ochłonąć. To co się stało przed chwilą było tak cudowne, niesamowite, boskie i nierealne. Mężczyzna, którego kochał, przed chwilą dotykał jego najintymniejsze miejsca tak po prostu patrząc w oczy, jakby to było coś najnaturalniejszego na świecie. A on zrobił z siebie głupka. Nie dość, że założył takie spodnie, to jeszcze uciekł po wszystkim od razu jakby tamten był co najmniej ufoludkiem.
-Głupi jesteś, dzieciaku... -warknął sam do siebie. Chociaż sam nie wiedział, jakby zapanował nad pragnieniem ocierania się i jęczenia. Wstydził się tego, bo nie był pierwszym lepszym. Jego erekcja nadal dawała o sobie znać, na samo wspomnienie robiło mu się gorąco. Bezwiednie usiadł na środku łóżka i rozszerzył nogi, zsuwając lekko bokserki. Wyobraził sobie dłonie Charliego sunące po jego ciele i chwycił swój ociekający już członek w palce. Jęknął cichutko, zaczynając robić sobie dobrze, mając przed oczami twarz aktora oraz jego muskularne ciało.
Davis postanowił pójść do pokoju swojego gościa by z nim porozmawiać. Obawiał się, że chłopak pomyślał, że chciał go tylko zaciągnąć do łóżka. Brunet uwielbiał tą kruchą i delikatną istotę całym sercem i nie zamierzał jej skrzywdzić. Stojąc przy drzwiach usłyszał jakieś odgłosy. Nie wiedział jakiego typu one są; pierwsze co mu do głowy przyszło to płacz,a nie chciał by ten słodki chłopak płakał, dlatego od razu wszedł do środka. Jednak to co zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Na środku łóżka siedział blondyn z wypiętymi pośladkami i najwyraźniej sobie obciągał, odchylając głowę co chwilę, poruszając biodrami i jęcząc. Jego włosy rozsypane były w wielkim nieładzie wokół twarzy i na plecach. Aktor nie zastanawiając się długo po cichu podszedł do niego. Czuł jak jego członek pęcznieje i przyjemnie pulsuje. Wyciągnął rękę i delikatnie odgarnął chłopakowi włosy za ucho. Ten dopiero wtedy zorientował się, że nie jest sam i krzyknął z przerażenia. Od razu chciał się zakryć, najlepiej zakopać gdzieś daleko i nigdy nie wyjść. Jego miłość nakryła go na tym, się zadowalał w jednym z jego pokoi. Co za upokorzenie. Zanim jednak zdążył cokolwiek zrobić silne ramiona odwróciły go a bokserki znalazły się na podłodze.
-Słodki -usłyszał szept z ust mężczyzny, tuż przy uchu, a po chwili poczuł przyjemne dreszcze, kiedy aktor przygryzł wrażliwą małżowinę. Fel leżał na plecach na łóżku a nad nim pochylał się Charlie, uśmiechając się czule a za razem z drapieżnym błyskiem w oku. - Mogłeś mnie zaprosić do zabawy...-chwycił jego członka w swoją rękę i przejechał w górę i w dół obserwując jak ciało pod nim wygina się z przyjemności a usta wypuszczają jęki i westchnienia. Zafascynowany piękną reakcją mężczyzny, powtórzył tę czynność kilkakrotnie
-Char...lie.... -wyjęczał blondyn
-Tak, słodki? - jego penis wołał o spełnienie, ale chciał najpierw zająć się kochankiem, który tak pięknie odpowiadał na jego dotyk
-Weee....eź.. go.. yyym... doo.... - Davis zrozumiał o co mu chodzi, nie zamierzał pozwolić chłopakowi na żadne składne zdanie w ciągu następnych piętnastu minut. Wypuścił jego męskość z dłoni i przybliżył się do jego torsu, pocałował go delikatnie, po raz pierwszy smakując jego skóry. Była przepyszna, pachniała wspaniale, w końcu należała do jego aniołka. Różowo-kremowe sutki przykuły jego uwagę, polizał najpierw jeden, wyrywając głośniejsze jęki z ust kelnera, po chwili drugi, zassał się na nim i drażnił brodawkę słuchając przepięknej melodii, jaką wydawał z siebie w tym czasie Fel. Jednak brzuch kusić coraz bardziej, więc brunet przeniósł się z pocałunkami i liźnięciami, coraz niżej i niżej. W końcu dotarł do upragnionego miejsca i wtedy usłyszał
-Tak...
-Niecierpliwy jesteś kochanie. -zaśmiał się aktor ale postanowił nie męczyć go już dłużej i powolutku wziął jego męskość od razu do buzi. Najpierw na chwilę, by się nim pobawić, lizać jak lizaka, po całej długości, pieszcząc każde wybrzuszenie, główkę, żyłę wzdłuż. Penis Felixa był smukły, nie za gruby ale zgrabny i bardzo ładny. Aktor wylizał każdy szczegół, przenosząc się na jądra bawiąc się nimi chwilę, delikatnie zassał się to na jednym to na drugim, słysząc jak kochanek wstrzymuje powietrze. Nie torturując go już dłużej, powrócił do palącego problemu i tym razem zaprosił jego członka w swoje usta na dłużej. Zaczął poruszać głową w górę i w dół powoli oraz spokojnie, uważając na zęby, by nie zrobić krzywdy chłopakowi. Spojrzał mu w oczy. Chciał widzieć tę piękną twarz, pogrążoną w ekstazie. Obserwowali swoje reakcji a oddech Felixa przyśpieszał jeszcze bardziej. Pojękując po cichu, miał ochotę płakać, nie mogąc uwierzyć, że to właśnie osoba która tak bardzo kocha, zaspokaja go z największą czułością i starannością. Drżącą rękę położył łagodnie na brązowych włosach ukochanego, delikatnie je głaskając. W odpowiedzi usłyszał pomruk zadowolenia, a po chwili znów odleciał, bo pieszczoty się wzmożyły. Charlie chciał doprowadzić kochanka do jak największej ekstazy, by móc oglądać go szczytującego. Sam siebie ani razu nie dotknął i już zaczynał się z tym męczyć. Jednak na szczęście po chwili poczuł, jak męskość chłopaka zaczyna drżeć
-Zaraz... dojdę... -wyszeptał Felix... kilka szybkich ruchów językiem i wystrzelił w ciepłe usta jęcząc imię ukochanego donośnie. Mężczyzna połknął wszystko co mu partner ofiarował, smakując słonawą spermę. Była przepyszna. Po chwili wypuścił go z mlaśnięciem i podciągnął się na wysokość twarzy zarumienionego i zmęczonego blondyna. Przez chwilę patrzył mu w oczy, a potem pogłaskał po policzku
- Dobrze ci było?
-Bardzo -odrzekł zawstydzony
-Wiesz, ja też muszę się sobą zająć. -szepnął, nadal patrząc mu w oczy. Dostrzegając jeszcze większe zmieszanie chłopaka dodał -jesteś naprawdę słodki kociaku. -zbliżył ich usta do siebie i musnął delikatnie. Otarł wargi o jego, na początku bez udziału języka. Pieścił delikatnie zachęcając blondyna do włączenia się w zabawę. Po chwili otrzymał odpowiedź. Był to ich pierwszy pocałunek, nieśmiały na początku, jednak po kilku sekundach przerodził się w namiętny taniec. Charlie rozchylił usta kochanka i wsunął język, korzystając z zaproszenia oczywiście. Nie robił nic na siłę, nic co nie spodobałoby się chłopakowi. Trącał jego narząd i zasysał się na nim, badał policzki, podniebienie, zęby z niezwykłą czułością i dokładnością, chcąc zapamiętać każdy szczegół. Ciche westchnienia i pomruki zadowolenia uciekały z gardła jego kochanka, co jakiś czas. Oderwali się od siebie dopiero wtedy, kiedy zabrakło im powietrza. Spojrzeli sobie w oczy po raz kolejny, podczas tego zbliżenia, nie mówiąc nic, bo słowa nie były potrzebne. Niespodziewanie aktor złożył kolejny czuły i aczkolwiek krótki buziak na ustach Felixa, chcąc podziękować mu za namiętność jaką został obdarzony. Potem zaczął się podnosić, jednak ręka na ramieniu stanowczo go zatrzymała
-Zostań -wyszeptał -miałem się tobą zająć -dodał nieco ciszej. Smukłe palce blondyna powędrowały na krocze bruneta, rozpinając zamek i guzik od spodni. Po chwili wsunął rękę w bokserki o objął męskość kochanka. - Przepraszam, że nie zrobię ci tego ustami. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. -szept Kilpatricka był jak powiew wiatru, ciepły i nie uchwytny, a brunet go uwielbiał. Davis nie miał mu tego za złe, wiedział że ten kruchy mężczyzna nie był zbyt doświadczony, dlatego sam mu nie proponował niczego. Jego tok myślenia został przerwany, kiedy rozkosz rozlała się po ciele. Pierwsze nieśmiałe ruchy, kolejne i następne, coraz pewniejsze, wyrywające z jego usta westchnienia i delikatne pojękiwanie oraz słowa zachęty. Nagle poczuł ochotę ponownego złączenia ich ust, pochylił się i pocałował chłopaka równie delikatnie jak za pierwszym razem, tak samo czule, jednak tym razem z większą dozą namiętności. Fel był już pewniejszy siebie, chętnie oddawał pieszczoty i mruczał jak zadowolony kocur. Kiedy oderwali się od siebie Charlie poczuł coś twardego. Westchnął i uniósł brew do góry znacząco, czyżby... nie, to nie możliwe... a może jednak...
-Jestem znowu twardy... -wyszeptał
-Wiem... -wyciągnął rękę w kierunku jego krocza i bez ceregieli ponownie chwycił męskość kochanka, całując go po raz kolejny Od tej pory westchnień i całusów nie było końca, obaj wili się pod swoim dotykiem, tuląc się do siebie. Byli bardzo spragnieni nie tylko spełnienia ale i czułości, miłości, ciepła oraz siebie nawzajem.
-Ja już zaraz...
- Kociaku.. ja też... -przyśpieszyli ruchy, zatapiając się w cudownym pocałunku. Wystarczyło kilka pociągnięć by doszli jęcząc swoje imiona. Dla Felixa był to drugi orgazm w ciągu dwudziestu minut, dlatego opadł nagi bezwładnie na łóżko, niesamowicie zmęczony. Obok niego zaraz położył się brunet, który czule i troskliwie oczyścił ze śladów niedawnej przyjemności najpierw kochanka a później siebie. Po chwili leżeli już pod kocem, tuląc się do siebie.
Blondyn patrzył przez okno, które znajdowało się blisko jego łóżka, na ogród a właściwie na wielką zazielenioną jabłoń. Jego myśli uciekały w dal, do początków jego fascynacji Davisem. Przypomnienie sobie tych wszystkich głupstw, o których kiedyś marzył, było z jednej strony dla niego wstydem, jednak z drugiej – dawało powody do uśmiechu. Ten mężczyzna, był wszystkim czego kiedykolwiek chciał. Nawet jeśli było to nierealne. Do pewnego momentu oczywiście. Teraz- uśmiechnął się do swoich myśli. Był w wygodnym i wielkim łóżku, właśnie z nim, z facetem którego kochał, od dawna chciał poznać i właściwie świata poza nim nie widział. A w przypadku Kilpatricka, coś już to znaczyło. Tylko jak powiedzieć te dwa piękne słowa, cisnące się na usta? Czy zostaną dobrze odczytane? A może chłopak zrobi z siebie pośmiewisko, tak łatwo ufając? Strach zaczął brać nad nim górę, aż zaczął drżeć. Wtedy z zamyślenia wyrwał go kojący i spokojny szept
-Zimno ci?
-Nie... chociaż w sumie, troszkę. -odparł łagodnie. Brunet okrył go szczelniej i wtulił w siebie mocniej, delikatnie odwracając do siebie. Felix automatycznie dotknął policzkiem jego torsu, wydając zadowolony pomruk.
- O czym myślałeś?
-A o głupstwach... o tym jak mi dobrze. -uśmiechnął się. Jego powieki powoli opadały. -Charlie... pojedziesz tam... zobaczyć co z …? - nie dokończył, ponieważ zasnął. Jego pytanie nie zostało bez odpowiedzi, jednak kelner jej nie słyszał. Doskonale zdawał sobie sprawę, że może polegać na aktorze w tej sprawie, tak samo jak przy opiece nad kotem i samym sobą. W ciągu niespełna jednego dnia i trochę został postawiony na nogi. Mimo, że nie czuł się najlepiej, nie był bardzo słaby. Mógł chodzić po domu, oglądać telewizję, co prawda brunet wolał, żeby chłopak leżał, wychorował się spokojnie, w czym miał oczywiście rację. Po co się kłócić z ukochanym.
Charlie głaskał plecy śpiącego chłopaka, z niezwykłą czułością. Rozumiał to, co działo się ostatnimi czasy w jego sercu. Był zdecydowany podążać za tym i związać się z kelnerem, jeśli on tylko będzie tego chciał. Miał szczęście na wyciągnięcie ręki, wystarczyło tylko przekonać tę drugą połówkę do siebie. Nigdy tak bardzo się nie stresował, że coś może pójść nie po jego myśli, że spieprzy zanim cokolwiek się między nimi ułoży. Kilpatrick był młodym, jednakże bardzo doświadczonym przez los mężczyzną. Musiał wiele przeżyć by przetrwać. Nie ufał łatwo i szybko. Sam fakt, że oddał mu się, że pozwolił na to cudowne zbliżenie musiało coś znaczyć. Pozostawała też kwestia mieszkania; jak bardzo jest zalane, ile potrwa remont, czy blondyn zgodzi się na pokrycie jego kosztów przez aktora, i wreszcie czy uda się Davisowi przekonać go, by został, najlepiej na zawsze.
Nie zorientował się nawet kiedy zasnął, a już budzik wygrywał znienawidzoną melodię. Godzina 3 po południu, trzeba było podać Felixowi lekarstwa i zbierać się do jego mieszkania ocenić straty spowodowane pęknięciem rury. Zanim jednak wstał, popatrzył jeszcze na przytulonego do jego piersi kochanka. Blondyn wyglądał na bardzo spokojnego i bezpiecznego, jakby nie miał zmartwień, jakby nic złego nigdy go w życiu nie spotkało. Oddychał miarowo, co jakiś czas pokasłując lub mlaskając rozkosznie. Rozczulony Charlie uśmiechnął się pod nosem na ten widok. Tak bardzo chciał mu dać szczęście, jak nikomu innemu na świecie. W końcu znalazł swoje, wbrew Rupertowi, mediom, fanom i wszystkim tym, którzy nie zaakceptują go jako homoseksualisty. On się dla nich nie zmieni. Kochał tego drobnego i jakże upartego mężczyznę całym swoim sercem i nic ani nikt nie był w stanie tego zmienić. Nawet, jeśli z tego powodu jego kariera miała się zakończyć. Cóż, w całym Pittsburgh'u można robić wiele innych rzeczy. Pieniądze miał, to nie musiał się niczym przejmować. Najważniejsze było szczęście i – a nawet przede wszystkim – przytulony do niego Felix.
Nie chcąc wysuwać się z jego ramion zbliżył usta do głowy chłopaka i pocałował delikatnie blond czuprynę.
-Dzień dobry. - wyszeptał. -Pora wstawać.
-Jeszcze pięć minutek... którą mamy?
-Trzecia po południu, czas na leki, a ja zaraz lecę do twojego mieszkania, jeszcze wyprowadzę Lampka i nakarmię oba futra.
-Dziękuje... obudź mnie jak wrócisz... -tyle zdołał powiedzieć elokwentnie Kilpatrick
-Oj, Słoneczko, śpij, zregenerujesz się, tylko najpierw leki. - rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu swoich ciuchów.
Po pół godziny opuszczał willę po raz drugi, już po wyprowadzeniu psa i podaniu leków chłopakowi. Wsiadając do swojego BMW zastanawiał się, co zastanie w jego mieszkaniu. Sądząc po tym, co mówił mu blondyn, pewnie większość jego rzeczy jest zniszczona, a pomieszczenia nadają się co najwyżej do kapitalnego remontu – po uprzednim osuszaniu. To było coś, czym raczej teraz chory kelner nie dałby rady zająć się sam. Odpalił silnik i ruszył. Po kilku minutach ciszy, postanowił włączyć radio, wtedy jednak jak na złość rozdzwonił się jego telefon.
-Halo?
-Tu twój menadżer.
-O Rupert. -zaczął -jak miło, że dzwonisz... -dokończył z przekąsem
-Taaa, słuchaj, mam ważne info. Rozpoczęcie zdjęć się przesunęło...
-O ile? -zapytał zdziwiony
-O jakieś dwa tygodnie. Reżyser złamał nogę. Nic się nie da zrobić. Także, zaczynacie za trzy, maksymalnie cztery...
-O jak fajnie, dłużej nie będę musiał cię oglądać. -zadrwił
-Bardzo śmieszne. Musimy pogadać w końcu.
-Nie mamy o czym, dopóki nie przeprosisz Felixa. Wiesz dobrze, ile on dla mnie znaczy. Kocham go, przyznaję się do tego. Nie obchodzi mnie czy świat się dowie, czy jestem gejem czy nie. Obraziłeś ważną dla mnie osobę, jako nie tylko mój menadżer ale i przyjaciel, dlatego dopóki go nie przeprosisz- nie mamy o czym rozmawiać.- zakończył swój monolog twardo.
-Dobrze, już dobrze. Nie dałeś mi nawet dokończyć. Nie powiedziałem, że go nie przeproszę. Rzeczywiście, po przemyśleniu... mogłem trochę przekroczyć granicę, nie mniej jednak zrozum. Nie tylko się kumplujemy, reprezentuje też twoje interesy, muszę wiedzieć kto się wokół ciebie kręci. -tłumaczył się Baltic
-To spróbuj go poznać, zanim wydasz osąd. Do cholery, nie mamy pięciu lat. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i chyba powinniśmy kierować się rozsądkiem, nie sądzisz?
-Przepraszam.
-Powiedziałem ci już, nie mnie... tylko jego...
-Ok, ok... Wpadnę do niego dzisiaj... -westchnął zrezygnowany.
-Raczej do mnie... jego mieszkanie jest zalane, on chory. Chwilowo mieszka u mnie w domu.
-CHARLIE!
-Muszę kończyć. Papa. -rozłączył się, rozbawiony reakcją mężczyzny. Nie była ona, jak się spodziewał, negatywna. Uśmiechnął się do siebie i po chwili włączył radio samochodowe. Resztę jazdy spędził na słuchaniu muzyki i rozmyślaniu o kimś bardzo bliskim jego sercu.
Dojechał na miejsce mniej więcej dziesięć minut przed czasem, by mieć okazję rozejrzeć się po zniszczonym lokum. Zanim jednak wysiadł z pojazdu, postanowił zadzwonić do Luisa. Ten jednak nie odbierał, dlatego po krótkiej chwili napisał mu wiadomość, że Kilpatrick czuje się już lepiej i że odezwą się wieczorem. W końcu otrząsnął się z miłych myśli o leżącym na łóżku zarumienionym kelnerze i udał się na górę.
Mieszkanie było w opłakanym stanie, ściany całe w przebarwieniach od wody, sufit zalany, podłoga pewnie też. Jego rzeczy – o tym to wolał chłopakowi nie wspominać. Jego piękne, do tej pory lokum w kolorach czekolady, pastelowego pomarańczu oraz łagodnej zieleni, nadawało się do remontu. Miał tylko nadzieję, że żadne grzyby się nie zalęgną na ścianach, bo wtedy to już był by poważny kłopot. Davis oglądał każde pomieszczenie z osobna, łazienkę, która o dziwo była najmniej zniszczona. Salon widział na samym początku, jak wszedł i aż ścisnęło mu się serce. Najgorzej wyglądał pokój mężczyzny. Prawdopodobnie piętro wyżej w tym właśnie miejscu musiała być łazienka. Pęknięcie rur doprowadziło do całkowitego jego zalania. Wszystkie rzeczy, leżące na podwieszanych półkach, powyżej biurka były do wyrzucenia. Czyli niezła kolekcja płyt DVD, kilka dobrych książek o tematyce homoseksualnej i nie tylko, a także posłanie kota. Aktor w pewnym momencie zaczął bezczelnie grzebać po wszystkich szufladach chłopaka, sprawdzając co ewentualnie można jeszcze uratować. Chciał część szpargałów wziąć do siebie, jeśli oczywiście znajdzie jakieś torby, by blondyn nie stracił więcej niż do tej pory z tego co miał. Zapomniał po co tak naprawdę się tutaj zjawił w pierwszej kolejności i dopiero pukanie do drzwi mu to przypomniało. Porzucił swoje dotychczasowe zajęcie i poszedł szybko otworzyć. Wpuścił do środka mężczyznę w średnim wieku, z wąsami, w niebieskim uniformie i czapce z daszkiem, również w tym samym kolorze.
-Dzień dobry. James Smith. Jestem rzeczoznawcą budowlanym. -przedstawił się uprzejmie.
-Charlie Davis. Przyjaciel właściciela. Niestety Felix nie mógł się pojawić. Jednak mam całkowite pełnomocnictwo z jego strony.
-Rozumiem. Czyli z panem mogę wszystko ustalać?
-Oczywiście.
-Dobrze. -przyjrzał się salonowi. Po chwili powoli rzucił okiem na kuchnie i resztę pokoi oraz łazienkę. -Ja to widzę tak. Trzeba będzie to wszystko osuszyć i to porządnie, a potem zrobić kapitalny remont, inaczej grzyb to wszystko zajmie i zrobi się ruina. Te wszystkie szpargały, -wskazał na rzeczy chłopaka -trzeba stąd zabrać, co się da najlepiej.
-Ile to potrwa?
-Wie pan, kilka dni. Chciałbym tu wpuścić ekipę z suszarami jutro rano, jeśli to nie problem. Tylko, ktoś musi być by nam otworzyć.
-Dobrze, to pojawię się. Tylko o której.
-Najlepiej około ósmej. -powiedział stanowczo.
-Dobrze. A co z odszkodowaniem?
- Jutro wraz z ekipą przyjadą aparaty, ocenimy szkody i wycenimy wszystko. Raczej to nie była wina nikogo z mieszkańców, tylko jakiegoś konowała, co nie umie rur zakładać. W każdym razie więcej powiem panu jutro. A teraz jeszcze sąsiedzi na górze. Prawdopodobnie to u nich się wszystko zaczęło i poleciało w dół. Także do widzenia. -skierował się do wyjścia.
-Dziękuje bardzo. Do widzenia. - zamknął drzwi za mężczyzną. Całe spotkanie nie trwało długo, nie było nawet ku temu powodów. Facet był konkretny i głowę na karku, jak zdążył zauważyć. Spodziewał się, że remont będzie konieczny, nie wiedział tylko jak powiedzieć o tym Felixowi, który się załamie. Gorzej, jak wytłumaczyć mu pewien pomysł, który właśnie wpadł mu do głowy? To dopiero będzie trudne popołudnie. Przynajmniej miał teraz trochę czasu, podczas pakowania i jazdy, żeby to wszystko przemyśleć.
Był w domu około wpół do szóstej. Przywitał zwierzęta i od razu udał się do pokoju swojego gościa. Miał nadzieję, że ten nie spał.
Blondyn obudził się już wcześniej, czekał na aktora, na wieści o jego mieszkaniu, oraz na niego samego, bo tak po prawdzie trochę się za nim już stęsknił. Kiedy usłyszał otwieranie drzwi, wesołe głosy przywitania i szczekania oraz kroki, skierowane do pokoju w którym się znajdował, odruchowo zamknął oczy. Musiał coś zrobić, miał plan i w końcu postanowił zaryzykować. Tylko za bardzo bał się reakcji mężczyzny, by wykonać to bez drobnego oszustwa.
Davis patrzył przez chwilę, na wg niego, śpiącego chłopaka. W jego oczach był najpiękniejszą istotą na świecie. Nawet taki bezbronny, z rozrzuconymi włosami na poduszce i rozchylonymi ustami. Uśmiechnął się do swoich myśli, które jednak zostały szybko przerwane przez dziwne zjawisko.
-Cha... rlie... -jęknął- nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś mówi przez sen. Nigdy nie obcował z takimi osobami i nie wiedział tak naprawdę jak się wtedy zachować. Nie umiał na początku rozeznać czy obudzić taką osobę, czy odpowiedzieć, czy nie mówić nic. Nie chcąc zrobić czegoś nie potrzebnego- wybrał trzecią opcję. - Charlie... K...kocham cie... -wyszeptał śpiący kelner, przyprawiając bruneta o palpitacje serca.
Zamarł. To musiał być jakiś sen, on na pewno śni, albo jest w jakieś ukrytej kamerze. To nie było możliwe, żeby tak po prostu przez sen Kilpatrick wyznał mu miłość. A może właśnie dlatego było to prostsze i szczersze? Co miał zrobić? Jak się zachować? Zanim zdołał pomyśleć był już przy łóżku i kładł się obok blondyna, delikatnie go obejmując. W tym momencie zaskoczony Felix musiał zrobić wszystko by nie została odkryta jego malutka intryga. Udawał jak najdłużej bezwładnego i obojętnego na dotyk. Czekał na reakcje, a sekundy dłużyły mu się nie miłosiernie. Dopiero po dwóch minutach, które zdawały się dla niego wiecznością otrzymał odpowiedź
-Ja ciebie też kocham, mój słodki. -jego serce zabiło, a pod powiekami wybuchły fajerwerki. To była prawda? Charlie nie robił sobie z niego żartów? Naprawdę mu to powiedział? Czuł tak samo? Chwilowe niepewności zagłuszyła nagła fala radości; nie potrafił już udawać i momentalnie zaczął się śmiać. Dźwięcznie, szczerze, prawdziwie. Wyrwał się z ramion zaskoczonego mężczyzny a po chwili znów w nie powrócił z takim impetem, że przewrócił go na plecy. Zawisł nad brunetem, będąc na nowo w tych czułych objęciach
-Naprawdę mnie kochasz?
-Tak. A ty? Nie spałeś, prawda?
-Ja też! -wykrzyknął-Nie, nie spałem, przepraszam za tą intrygę, ale bałem się tego co powiesz i... - nie zdążył dokończyć a jego usta zostały zamknięte przez nieśmiały a zarazem bardzo czuły pocałunek.
Taka moja kochana parka, mam nadzieję, że im się wszystko ułoży, a Fel się nie załamie po wiadomościach o mieszkaniu. Teraz ma Charliego więc będzie dobrze, prawda? :)
OdpowiedzUsuńTak nawiasem mówiąc, to z aniołka niezły manipulator, ale wybaczam mu to w 100%. :D
A rozdział sprawdzę za niedługo, obiecuję. :)
~soul~
Moja ulubiona parka. Niemądry Feliks zabawnie się wystroił, rurki o mało go nie wykastrowały. Dobrze, że dzielny rycerz Charli udzielił mu pomocy, nawet dwa razy.:)) Ciekawe czy menadżer przekona się wreszcie do kelnera i go przeprosi. Sprytny Fel przy pomocy wybiegu dowiedział się przynajmniej o uczuciach aktora. Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie by ta parka była szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńWreszcie pokonałam lenia i komentuję~!
OdpowiedzUsuńFel jest uroczy *O* Aż ocieka cukrem, słodkością, miodem i innymi słodziutkimi cieczami *A* Bez skojarzeń proszę xD Zastanawia mnie to, jak Charlie powie Felix'owi o stanie jego mieszkania oraz o tym, co będzie trzeba z nim zrobić i jakie będą tego koszty. Mam nadzieję, że Fel się nie załamie i przystanie na ofertę Charlie'go, którek zaczynam się domyślać ^ ^
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na następny rozdział oraz weny życzę :D
Już nie mogłam się doczekać rozdziału! Dziękuję za niego i za jego długość! ^ ^
OdpowiedzUsuńFel to najsłodszy manipulator na świecie. Niby taki nieśmiały a pazurki ma. :D Charlie jest kochany i naprawdę oddany Felixowi. Jestem szczęśliwa że wyznali sobie miłość, mam nadzieje że ich życie nie będzie się za bardzo komplikować. Oczywiście współczuję zniszczeń w mieszkaniu ale myślę że szybko zażegnają ten problem.
Czekam z niecierpliwością na następną cześć i życzę duuuuuuuuużo weny! :*
Spodziewalem sie, ze Charlie i Felix jakos inaczej sie do siebie zbliza, bo tak od razu przechodzic do pieszczot.. Dobrze, ze nie uprawiali ze soba seksu przynajmnie,
OdpowiedzUsuńReszta rozdzialu bardzo pozytywna. Cxytalem go z lekkoscia. Najbardziej mi sie podobala intryga Fela. Fajnie to rozegral.
Nie wiem o co im chodzi z Rupertem. Aktor powinien sie cieszyc, ze ma takiego wspolpracownika, ktory o niego dba , a nie jeszcze marudzo i kaze mu na kolanach przepraszac Felixa..
Pozdrawiam
Damiann
Marudzi*
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńfantastyczny, ale z Felixa manipulator, uwielbiam tą parkę... Fel bardzo się pewnie załamie z powodu mieszkania, ale na szczęście ma teraz Charliego...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie